Pół serio

3 słowa na co dzień i na dziarę

Czyta się około: 3 minuty

zdjęcie do artykułu

Łobuz kocha najbardziej, braci się nie traci, a policja lubi miłość w stylu greckim. Uliczne mądrości są nieśmiertelne, ale potrafią brzydko zmarszczyć się na skórze. Co innego, gdy na tatuaż wrzucasz 3 Słowa klucze, które brzmią, wyglądają i są użyteczne. Nawet wtedy, gdy tusz się rozleje, wyblaknie i zgubi ostrość.

Słowo nr 1

 

  • Mówisz je z przekąsem nielubianemu sąsiadowi, który chwali się nową, lśniącą furą. Gratulujesz, ale z wąskim uśmiechem. Cedzisz przez zęby, zamiast otworzyć buzię z zachwytu. W Twoim głosie słychać nutę zazdrości, a w oczach błyskają zawistne iskry. Zaglądasz do wnętrza auta, powtarzasz się i niby od niechcenia dopytujesz, czy te fotele na pewno są takie wygodne. Widząc delikatne zmieszanie bagatelizujesz zasianą wątpliwość, ale w środku odczuwasz satysfakcję. Bo choć trochę mu dopiekłeś.

 

  • Pada z ust ofiary, która błaga oprawcę o cień człowieczeństwa. Zazwyczaj w ledwo słyszalny sposób. Pełen słabości, udręki i żalu. Rzadko porusza prawdziwego kata, ponieważ zło wcielone karmi się krzywdą i drąży ją jak najgłębiej. Uporczywie wchłania wszelkie przejawy dobra, aby spluwać nimi w totalnej ciemności.

 

  • Dostrzeżesz je w oczach autostopowicza, który od wielu godzin próbuje wydostać się z pobocza. Mimo prędkości oscylującej wokół 120 km na godzinę zarejestrujesz zmęczenie, strugi potu i kciuka opadającego w palącym słońcu. Zdążysz nawet pomyśleć, aby zatrzymać się i zabrać pechowca ze sobą, lecz przecież nie zrobisz tego na autostradzie. Dlatego pojedziesz dalej.

 

  • Dodane na początku zdania może zdziałać cuda.

 

 

Słowo nr 2

 

  • Starasz się nie zapomnieć o nim na końcu rozmowy kwalifikacyjnej. Jeśli czujesz, że poszła elegancko, to wypowiadasz je z pełną świadomością. Natomiast gdy uważasz odwrotnie i wiesz, że sprawa jest pogrzebana — chwytasz się go jak brzytwy. Wierzysz, że ociepli Twoją niedyspozycję, braki w wiedzy i w kwalifikacjach. Cóż, nadzieja umiera ostatnia.

 

  • Słyszysz je od bota mBanku, gdy usiłujesz połączyć się z konsultantem. Bot uprzejmie i cierpliwie odpowiada na kolejne pytania, ale nie idzie do brzegu, co denerwuje Cię bardziej z każdą sekundą. Złość sięga zenitu, gdy podajesz telekod i słyszysz to słowo. Potem podajesz 3 cyfrę i również słyszysz to słowo. Potem 4 cyfrę i znów słyszysz to słowo. A potem okazuje się, że musisz podać hasło… którego nie pamiętasz.

 

  • Powtarzasz je w kółko, gdy po raz ostatni widzisz się z lekarzem, który wyciągnął Cię z przewlekłej choroby. Dostajesz wypiskę i przypominasz sobie Wasze trudne początki, kolejne dawki leków i nieustający stres. I nagle to się kończy, a Ty czujesz, jakby ten koszmar nigdy się nie wydarzył. Więc powtarzasz i powtarzasz do znudzenia — wiedząc, że i tak nie oddasz w ten sposób swej dozgonnej wdzięczności

 

  • Łatwo o nim zapomnieć.

 

 

Słowo nr 3

 

  • Rzucasz je do ludzi na festiwalu, gdy spod głównej sceny przeciskasz się przez tłum do chill roomu w poszukiwaniu drugiej połówki. Od godziny ma pocztę. Czyli albo wyładował się telefon, albo zbyt mocno porwała zabawa. Prawdopodobnie to drugie, bo ostatnim razem, gdy się widzieliście, to pierwszy raz w życiu wzięliście jakiś dziwny temat. Po pijaku i na pusty żołądek.

 

  • Mówisz je, gdy starasz się ratować coś, na co już od dawna jest za późno. Choć słychać w Tobie szczerość i chęć poprawy, to nie idą za tym żadne konkretne działania. Tak, jak nie szły wcześniej. Obojgu Wam przykro, ale doskonale zdajecie sobie sprawę z faktu, że dłużej nie ma sensu. Nawet kiedy świat upada na Waszych oczach i trzeba będzie budować go na nowo.

 

  • Funkcjonuje w obrębie prawdy i kłamstwa. Niektórzy używają go, aby mieć święty spokój, mimo że zieje dla nich pustką. Inni lubią wypowiadać je przesadnie, co rodzi uczucie śmieszności i na dłuższą metę mocno irytuje. Raz ciężko przechodzi przez gardło, kiedy indziej wylatuje jak seria z karabinu maszynowego. Trudne do zbalansowania, kryje w sobie olbrzymią wartość.

 

  • Zdarza się, że znaczy zbyt mało.

 

 

Tatuaże są jak graffiti. Tracą kolor, starzeją się wraz ze swoją powierzchnią i budują wizerunek w skali mikro i makro. Informują i ostrzegają — konkretnie i abstrakcyjnie. Czasami są banalne, czasami zbyt przekminione, a czasami trafiają prosto w punkt. 

 

Czy istnieje coś takiego jak przypałowa dziara? 

 

Uważam, że nie. Moje prawe ramię zdobi wnętrze arbuza, które przykrywa (i koloryzuje) bliznę po samookaleczeniu. A pod spodem mam 3 Słowa, które warto mówić. Niezależnie od dialektu, języka lub innej sytuacji lingwistycznej.

 

Proszę. Dziękuję. Przepraszam.

zdjęcie do artykułu

Źródło — własne

Data publikacji: 19.06.2024

skopiowano do schowka
zdjęcie autora

Autor

Piotr Olejnik

Chcesz coś dodać?

Proszę bardzo 👇

oj coś nie pykło..., spróbuj jeszcze raz lub zgłoś problem: piotrolej@gmail.com

Pół serio

czyta się 3 minuty

3 słowa na co dzień i na dziarę

zdjęcie do artykułu

Źródło — Flickr

Łobuz kocha najbardziej, braci się nie traci, a policja lubi miłość w stylu greckim. Uliczne mądrości są nieśmiertelne, ale potrafią brzydko zmarszczyć się na skórze. Co innego, gdy na tatuaż wrzucasz 3 Słowa klucze, które brzmią, wyglądają i są użyteczne. Nawet wtedy, gdy tusz się rozleje, wyblaknie i zgubi ostrość.

Słowo nr 1

 

  • Mówisz je z przekąsem nielubianemu sąsiadowi, który chwali się nową, lśniącą furą. Gratulujesz, ale z wąskim uśmiechem. Cedzisz przez zęby, zamiast otworzyć buzię z zachwytu. W Twoim głosie słychać nutę zazdrości, a w oczach błyskają zawistne iskry. Zaglądasz do wnętrza auta, powtarzasz się i niby od niechcenia dopytujesz, czy te fotele na pewno są takie wygodne. Widząc delikatne zmieszanie bagatelizujesz zasianą wątpliwość, ale w środku odczuwasz satysfakcję. Bo choć trochę mu dopiekłeś.

 

  • Pada z ust ofiary, która błaga oprawcę o cień człowieczeństwa. Zazwyczaj w ledwo słyszalny sposób. Pełen słabości, udręki i żalu. Rzadko porusza prawdziwego kata, ponieważ zło wcielone karmi się krzywdą i drąży ją jak najgłębiej. Uporczywie wchłania wszelkie przejawy dobra, aby spluwać nimi w totalnej ciemności.

 

  • Dostrzeżesz je w oczach autostopowicza, który od wielu godzin próbuje wydostać się z pobocza. Mimo prędkości oscylującej wokół 120 km na godzinę zarejestrujesz zmęczenie, strugi potu i kciuka opadającego w palącym słońcu. Zdążysz nawet pomyśleć, aby zatrzymać się i zabrać pechowca ze sobą, lecz przecież nie zrobisz tego na autostradzie. Dlatego pojedziesz dalej.

 

  • Dodane na początku zdania może zdziałać cuda.

 

 

Słowo nr 2

 

  • Starasz się nie zapomnieć o nim na końcu rozmowy kwalifikacyjnej. Jeśli czujesz, że poszła elegancko, to wypowiadasz je z pełną świadomością. Natomiast gdy uważasz odwrotnie i wiesz, że sprawa jest pogrzebana — chwytasz się go jak brzytwy. Wierzysz, że ociepli Twoją niedyspozycję, braki w wiedzy i w kwalifikacjach. Cóż, nadzieja umiera ostatnia.

 

  • Słyszysz je od bota mBanku, gdy usiłujesz połączyć się z konsultantem. Bot uprzejmie i cierpliwie odpowiada na kolejne pytania, ale nie idzie do brzegu, co denerwuje Cię bardziej z każdą sekundą. Złość sięga zenitu, gdy podajesz telekod i słyszysz to słowo. Potem podajesz 3 cyfrę i również słyszysz to słowo. Potem 4 cyfrę i znów słyszysz to słowo. A potem okazuje się, że musisz podać hasło… którego nie pamiętasz.

 

  • Powtarzasz je w kółko, gdy po raz ostatni widzisz się z lekarzem, który wyciągnął Cię z przewlekłej choroby. Dostajesz wypiskę i przypominasz sobie Wasze trudne początki, kolejne dawki leków i nieustający stres. I nagle to się kończy, a Ty czujesz, jakby ten koszmar nigdy się nie wydarzył. Więc powtarzasz i powtarzasz do znudzenia — wiedząc, że i tak nie oddasz w ten sposób swej dozgonnej wdzięczności

 

  • Łatwo o nim zapomnieć.

 

 

Słowo nr 3

 

  • Rzucasz je do ludzi na festiwalu, gdy spod głównej sceny przeciskasz się przez tłum do chill roomu w poszukiwaniu drugiej połówki. Od godziny ma pocztę. Czyli albo wyładował się telefon, albo zbyt mocno porwała zabawa. Prawdopodobnie to drugie, bo ostatnim razem, gdy się widzieliście, to pierwszy raz w życiu wzięliście jakiś dziwny temat. Po pijaku i na pusty żołądek.

 

  • Mówisz je, gdy starasz się ratować coś, na co już od dawna jest za późno. Choć słychać w Tobie szczerość i chęć poprawy, to nie idą za tym żadne konkretne działania. Tak, jak nie szły wcześniej. Obojgu Wam przykro, ale doskonale zdajecie sobie sprawę z faktu, że dłużej nie ma sensu. Nawet kiedy świat upada na Waszych oczach i trzeba będzie budować go na nowo.

 

  • Funkcjonuje w obrębie prawdy i kłamstwa. Niektórzy używają go, aby mieć święty spokój, mimo że zieje dla nich pustką. Inni lubią wypowiadać je przesadnie, co rodzi uczucie śmieszności i na dłuższą metę mocno irytuje. Raz ciężko przechodzi przez gardło, kiedy indziej wylatuje jak seria z karabinu maszynowego. Trudne do zbalansowania, kryje w sobie olbrzymią wartość.

 

  • Zdarza się, że znaczy zbyt mało.

 

 

Tatuaże są jak graffiti. Tracą kolor, starzeją się wraz ze swoją powierzchnią i budują wizerunek w skali mikro i makro. Informują i ostrzegają — konkretnie i abstrakcyjnie. Czasami są banalne, czasami zbyt przekminione, a czasami trafiają prosto w punkt. 

 

Czy istnieje coś takiego jak przypałowa dziara? 

 

Uważam, że nie. Moje prawe ramię zdobi wnętrze arbuza, które przykrywa (i koloryzuje) bliznę po samookaleczeniu. A pod spodem mam 3 Słowa, które warto mówić. Niezależnie od dialektu, języka lub innej sytuacji lingwistycznej.

 

Proszę. Dziękuję. Przepraszam.

zdjęcie do artykułu

Źródło — własne

Data publikacji: 19.06.2024

skopiowano do schowka

Autor

Piotr Olejnik

Chcesz coś dodać?

Proszę bardzo 👇

oj coś nie pykło..., spróbuj jeszcze raz lub zgłoś problem: piotrolej@gmail.com