Historie

14 wniosków po 3 miesiącach na Sri Lance

Czyta się około: 5 minut

zdjęcie do artykułu

Stało się. Po latach spełniłem swoje marzenie i spędziłem zimę poza Polską. Zamiast mrozu panował tropikalny upał. Zamiast śniegu padały hektolitry deszczu. A zamiast horrendalnie drogiego grzania elektrycznego była znacznie tańsza klima. Tak minęły 3 miesiące, aż wróciłem ze Sri Lanki z refleksjami w kolejności losowej.

Lokalne autobusy są jak flippery

 

A Ty jesteś jak srebrna kula w ich wnętrzu. Potężna, świecąca maszyna klekocze, gdy bezwładnie odbijasz się z lewej na prawą w rytm hinduskiego disco-polo. Wieje nieustannie, bo wszystkie okna są otwarte na oścież – podobnie jak drzwi, przez które łatwo wypaść. Lankijscy kierowcy to Jeźdźcy Apokalipsy. Prowadzą z nogą na gazie i szaleńczym wzrokiem, który nie zna snu. Nie warto wchodzić im w drogę. Prędzej do autobusu. I pomyśleć o tym, co będzie, kiedy znajdziemy się na zakręcie.

 

Ostre jest bardzo ostre

 

Lubisz pikantnie jedzenie? To się okaże. Sri Lanka szybko weryfikuje entuzjastów wyrazistych potraw i przepala nawet najbardziej zaprawionych. Opcje są dwie: zniechęcasz się i jadasz w knajpach dla białasów (z obowiązkowym avocado toastem) lub nabierasz tolerki i wcinasz lokalnie. Z łzami na policzkach i dziwną, masochistyczną satysfakcją.

 

Rice and curry smakuje tak samo, ale inaczej

 

Ryż, liście curry i nieprzyzwoita ilość chili jest obowiązkową bazą tego flagowego dania. Na resztę składa się wszystko, co wejdzie do gara. Ziemniaki, soja, kraby, krewetki, kokos – czym chata bogata. Najlepsza pora na rice and curry? Każda. Ze śniadaniem, obiadem i kolacją włącznie.

 

Natura odbiera mowę

 

I zapiera dech. Przed wyjazdem podziwiałem świat wygenerowany w Breath of The Wild. W parku narodowym Kumana zobaczyłem go na żywo, tylko lepiej i wyraźniej: ze słoniami, bawołami i kolorowym ptactwem na czele. Zabrakło Linka z mieczem, ale to chyba dobrze. Spłoszyłby pawia, który 5 metrów ode mnie prężył rozłożysty ogon przed oblubienicą. Mam nadzieję, że z owocnym skutkiem.

 

Być może tak oznacza nie lub na odwrót

 

Trochę zeszło, zanim skumałem lankijskie potakiwanie. Na Cejlonie (i w Indiach) potakuje się horyzontalnie, a nie wertykalnie. Głowa kiwa się na boki, zamiast z góry na dół. Ten ruch potrafi zmylić, bo bywa też przeczeniem. Lub wyrazem niezdecydowania. Wszystko zależy od kiwającego. Kojarzysz dyndające pieski samochodowe? Albo wobble test sernika baskijskiego, który właśnie wyleciał z piekarnika? This is how you do it.

 

Selfie najlepiej wychodzi z rana

 

Na pewno nie między 12, a 18. Wtedy słońce daje niemiłosiernie i sprawia, że puchniesz, czerwieniejesz, a Twoja buzia błyszczy świeżo zroszonym potem. W danej chwili myślisz, że wyjdzie mega, a potem oglądasz foto i widzisz coś, czego nie wygładzi żaden filtr. Na tym polega współczesny smutek tropików.

zdjęcie do artykułu

Źródło — własne

Moskitiera chroni przed paranoją

 

Kompletna ciemność. Leżysz w łóżku po męczącym dniu. Czujesz, że odpływasz, coś już się śni, aż nagle bzzzzzt. Narasta przy uchu i gaśnie. Uderzasz na ślepo i nie trafiasz. Przybywa bąbli, swędzi coraz mocniej, a Ty się tripujesz. Rozwiązanie? Moskitiera. A dla zwolenników wojny niehumanitarnej elektryczna paletka na owady.

 

15 minut zawsze trwa dłużej

 

Lankijczycy nieustannie zapewniają o momentalnym czasie realizacji swoich usług – niezależnie od poziomu skomplikowania. Chcesz wiedzieć, jak długo grilluje się kilogramowa ryba? 15 minut. Ile czasu zajmuje uszycie spodni? 15 minut. Wykonanie sygnetu ze srebra? 15 minut. Co z tego, że zwykle rozciąga się do godziny, dwóch lub nawet paru dni? Relax. Sit down. It’s only 15 minutes.

 

Cera robi się gładka jak u niemowlaka

 

Żadna medycyna estetyczna nie ujędrni jej tak, jak wilgotność monsunu. Na materii nieożywionej pozostawi rdzę i śniedź, lecz skórę traktuje jak balsam. Testoviron nigdy nie miał lepszego brzucha, a ja nigdy nie miałem lepszej cery. Sądząc po jakości powietrza w Krakowie zdąży się szybko popsuć.

 

Pieskie życie chwyta za serce

 

Na Sri Lance psy mnożą się jak króliki. Mnóstwo szczeniąt nie dożywa dorosłości. Reszta tuła się po wsiach i miastach. Pełne świerzbowych plam, blizn i poparzeń od wrzątku poszukują jedzenia i kogoś, do kogo mogą się choć na moment przywiązać. Na początku nie byłem w stanie znieść tego strasznego widoku i odwracałem wzrok. Po jakimś czasie się przyzwyczaiłem. Wygląda na to, że podróżowanie wyrabia znieczulicę na krzywdę. Niestety.

 

Uzębienie posiada duże braki

 

I uśmiecha się szkorbutem. To zasługa liści betelu pieprzowego, gaszonego wapna i orzechów arekowych. Ten chewing starter pack zapewnia chwilowy haj i liczne infekcje jamy ustnej. Stąd prosta droga do spuchniętych dziąseł i zniszczonych zębów. No ale w życiu podobno piękne są tylko chwile. Z zębami bywa różnie.

 

Karta kredytowa nie jest wymagana

 

Lankijczycy lubią, gdy gotówka szeleści i pozostaje wolna jak tutejsze WiFi. Trudno im się dziwić. W 2022 kraj zbankrutował, bezrobocie sięgnęło 30%, a w kolejce po paliwo stało się od świtu do zmierzchu. Żądny krwi tłum wyszedł na ulicę, a ówczesny prezydent Gotabaya Rajapaska uciekał przed nim wojskowym samolotem. Dziś obywatele Sri Lanki powoli wstają z kolan i kombinują jak na porządnych ludzi przystało. I nigdy nie pytają, czy wolisz kartę, czy gotówkę. Zresztą – Ty przecież wiesz co.

 

W Jaffnie można poczuć się anonimowo

 

Większość turystów kończy tour po Sri Lance na Anuradhapurze. Szkoda, bo gdyby pojechali trochę dalej na północ, to znaleźliby się w Jaffnie – mieście Tamilów na samym krańcu wyspy. Tu mało kto wita turystów postkolonialnym Hello Sir lub Hello Madame i mało kto oferuje pomoc z częstotliwością zdartej płyty. Ludzie w Jaffnie zajmują się swoimi sprawami i bardziej od cudzego życia wolą inne. Własne.

 

Bonus – Na Sri Lance łatwiej rzucić palenie

 

W tym roku mój nałóg osiągnął pełnoletniość. Pomyślałem, że to dobra okazja, aby wyprawić mu osiemnastkę i powiedzieć nara. Bezpośrednim impulsem była cena. 40 zł za paczkę. Z Polski wziąłem 3 opakowania tytoniu i pod koniec stycznia do palenia miałem już tylko mordę. Wtedy stwierdziłem, że rzucam. No i rzuciłem. Nie jaram od 55 dni. Chyba tak to już jest z podróżami.

 

Jedno zgubisz, a drugie przywieziesz.

zdjęcie do artykułu

Źródło — własne

Data publikacji: 25.03.2025

skopiowano do schowka
zdjęcie autora

Autor

Piotr Olejnik

Chcesz coś dodać?

Proszę bardzo 👇

oj coś nie pykło..., spróbuj jeszcze raz lub zgłoś problem: piotrolej@gmail.com

Historie

czyta się 5 minut

14 wniosków po 3 miesiącach na Sri Lance

zdjęcie do artykułu

Źródło — własne

Stało się. Po latach spełniłem swoje marzenie i spędziłem zimę poza Polską. Zamiast mrozu panował tropikalny upał. Zamiast śniegu padały hektolitry deszczu. A zamiast horrendalnie drogiego grzania elektrycznego była znacznie tańsza klima. Tak minęły 3 miesiące, aż wróciłem ze Sri Lanki z refleksjami w kolejności losowej.

Lokalne autobusy są jak flippery

 

A Ty jesteś jak srebrna kula w ich wnętrzu. Potężna, świecąca maszyna klekocze, gdy bezwładnie odbijasz się z lewej na prawą w rytm hinduskiego disco-polo. Wieje nieustannie, bo wszystkie okna są otwarte na oścież – podobnie jak drzwi, przez które łatwo wypaść. Lankijscy kierowcy to Jeźdźcy Apokalipsy. Prowadzą z nogą na gazie i szaleńczym wzrokiem, który nie zna snu. Nie warto wchodzić im w drogę. Prędzej do autobusu. I pomyśleć o tym, co będzie, kiedy znajdziemy się na zakręcie.

 

Ostre jest bardzo ostre

 

Lubisz pikantnie jedzenie? To się okaże. Sri Lanka szybko weryfikuje entuzjastów wyrazistych potraw i przepala nawet najbardziej zaprawionych. Opcje są dwie: zniechęcasz się i jadasz w knajpach dla białasów (z obowiązkowym avocado toastem) lub nabierasz tolerki i wcinasz lokalnie. Z łzami na policzkach i dziwną, masochistyczną satysfakcją.

 

Rice and curry smakuje tak samo, ale inaczej

 

Ryż, liście curry i nieprzyzwoita ilość chili jest obowiązkową bazą tego flagowego dania. Na resztę składa się wszystko, co wejdzie do gara. Ziemniaki, soja, kraby, krewetki, kokos – czym chata bogata. Najlepsza pora na rice and curry? Każda. Ze śniadaniem, obiadem i kolacją włącznie.

 

Natura odbiera mowę

 

I zapiera dech. Przed wyjazdem podziwiałem świat wygenerowany w Breath of The Wild. W parku narodowym Kumana zobaczyłem go na żywo, tylko lepiej i wyraźniej: ze słoniami, bawołami i kolorowym ptactwem na czele. Zabrakło Linka z mieczem, ale to chyba dobrze. Spłoszyłby pawia, który 5 metrów ode mnie prężył rozłożysty ogon przed oblubienicą. Mam nadzieję, że z owocnym skutkiem.

 

Być może tak oznacza nie lub na odwrót

 

Trochę zeszło, zanim skumałem lankijskie potakiwanie. Na Cejlonie (i w Indiach) potakuje się horyzontalnie, a nie wertykalnie. Głowa kiwa się na boki, zamiast z góry na dół. Ten ruch potrafi zmylić, bo bywa też przeczeniem. Lub wyrazem niezdecydowania. Wszystko zależy od kiwającego. Kojarzysz dyndające pieski samochodowe? Albo wobble test sernika baskijskiego, który właśnie wyleciał z piekarnika? This is how you do it.

 

Selfie najlepiej wychodzi z rana

 

Na pewno nie między 12, a 18. Wtedy słońce daje niemiłosiernie i sprawia, że puchniesz, czerwieniejesz, a Twoja buzia błyszczy świeżo zroszonym potem. W danej chwili myślisz, że wyjdzie mega, a potem oglądasz foto i widzisz coś, czego nie wygładzi żaden filtr. Na tym polega współczesny smutek tropików.

zdjęcie do artykułu

Źródło — własne

Moskitiera chroni przed paranoją

 

Kompletna ciemność. Leżysz w łóżku po męczącym dniu. Czujesz, że odpływasz, coś już się śni, aż nagle bzzzzzt. Narasta przy uchu i gaśnie. Uderzasz na ślepo i nie trafiasz. Przybywa bąbli, swędzi coraz mocniej, a Ty się tripujesz. Rozwiązanie? Moskitiera. A dla zwolenników wojny niehumanitarnej elektryczna paletka na owady.

 

15 minut zawsze trwa dłużej

 

Lankijczycy nieustannie zapewniają o momentalnym czasie realizacji swoich usług – niezależnie od poziomu skomplikowania. Chcesz wiedzieć, jak długo grilluje się kilogramowa ryba? 15 minut. Ile czasu zajmuje uszycie spodni? 15 minut. Wykonanie sygnetu ze srebra? 15 minut. Co z tego, że zwykle rozciąga się do godziny, dwóch lub nawet paru dni? Relax. Sit down. It’s only 15 minutes.

 

Cera robi się gładka jak u niemowlaka

 

Żadna medycyna estetyczna nie ujędrni jej tak, jak wilgotność monsunu. Na materii nieożywionej pozostawi rdzę i śniedź, lecz skórę traktuje jak balsam. Testoviron nigdy nie miał lepszego brzucha, a ja nigdy nie miałem lepszej cery. Sądząc po jakości powietrza w Krakowie zdąży się szybko popsuć.

 

Pieskie życie chwyta za serce

 

Na Sri Lance psy mnożą się jak króliki. Mnóstwo szczeniąt nie dożywa dorosłości. Reszta tuła się po wsiach i miastach. Pełne świerzbowych plam, blizn i poparzeń od wrzątku poszukują jedzenia i kogoś, do kogo mogą się choć na moment przywiązać. Na początku nie byłem w stanie znieść tego strasznego widoku i odwracałem wzrok. Po jakimś czasie się przyzwyczaiłem. Wygląda na to, że podróżowanie wyrabia znieczulicę na krzywdę. Niestety.

 

Uzębienie posiada duże braki

 

I uśmiecha się szkorbutem. To zasługa liści betelu pieprzowego, gaszonego wapna i orzechów arekowych. Ten chewing starter pack zapewnia chwilowy haj i liczne infekcje jamy ustnej. Stąd prosta droga do spuchniętych dziąseł i zniszczonych zębów. No ale w życiu podobno piękne są tylko chwile. Z zębami bywa różnie.

 

Karta kredytowa nie jest wymagana

 

Lankijczycy lubią, gdy gotówka szeleści i pozostaje wolna jak tutejsze WiFi. Trudno im się dziwić. W 2022 kraj zbankrutował, bezrobocie sięgnęło 30%, a w kolejce po paliwo stało się od świtu do zmierzchu. Żądny krwi tłum wyszedł na ulicę, a ówczesny prezydent Gotabaya Rajapaska uciekał przed nim wojskowym samolotem. Dziś obywatele Sri Lanki powoli wstają z kolan i kombinują jak na porządnych ludzi przystało. I nigdy nie pytają, czy wolisz kartę, czy gotówkę. Zresztą – Ty przecież wiesz co.

 

W Jaffnie można poczuć się anonimowo

 

Większość turystów kończy tour po Sri Lance na Anuradhapurze. Szkoda, bo gdyby pojechali trochę dalej na północ, to znaleźliby się w Jaffnie – mieście Tamilów na samym krańcu wyspy. Tu mało kto wita turystów postkolonialnym Hello Sir lub Hello Madame i mało kto oferuje pomoc z częstotliwością zdartej płyty. Ludzie w Jaffnie zajmują się swoimi sprawami i bardziej od cudzego życia wolą inne. Własne.

 

Bonus – Na Sri Lance łatwiej rzucić palenie

 

W tym roku mój nałóg osiągnął pełnoletniość. Pomyślałem, że to dobra okazja, aby wyprawić mu osiemnastkę i powiedzieć nara. Bezpośrednim impulsem była cena. 40 zł za paczkę. Z Polski wziąłem 3 opakowania tytoniu i pod koniec stycznia do palenia miałem już tylko mordę. Wtedy stwierdziłem, że rzucam. No i rzuciłem. Nie jaram od 55 dni. Chyba tak to już jest z podróżami.

 

Jedno zgubisz, a drugie przywieziesz.

Źródło — własne

Data publikacji: 25.03.2025

skopiowano do schowka

Autor

Piotr Olejnik

Chcesz coś dodać?

Proszę bardzo 👇

oj coś nie pykło..., spróbuj jeszcze raz lub zgłoś problem: piotrolej@gmail.com